Archiwum lipiec 2004


lip 14 2004 serce nie ma zmarszczek, ono ma blizny.................
Komentarze: 0

Dzięki siostrzyczko za wpis, dziwisz mi się, że potrafię tak się rozklejać ? W sumie ja też się sobie czasami dziwię, ale to chyba dobrze, bo to świadczy o sile tego uczucia.... Zdaję sobie z tego sprawę, że mam o tyle od Ciebie lepiej, że mogę go widywać, jednak z czasem zrobiło to się dla mnie jeszcze bardziej bolesne, patrzę, jak oni się przytulają, jak on ją całuje... On ją bardzo kocha i nie potrafi myśleć o innej, ja też nie potrafię. Piszecie mi, że pewnie kiedyś spotkam kogoś innego kogo pokocham, nie lubię tego słyszeć, chciaż pewnie macie racje, ale ja jak na razie nie mam ochoty na poznanie kogoś nowego, chociaż czasami próbuję, na prawdę próbuję.

Najboleśniejsze jest to, gdy jesteś w pobliżu osoby, którą na prawdę kochasz, ale wiesz, że nigdy z nią nie będziesz. Teraz są wakacje i czuję się lepiej, bo go nie widzę. Chociaż z drugiej strony, nie mogę się doczekać jak go zobaczę... Ja chyba wariuję.

 

mojatajemnica : :
lip 13 2004 Bez wstępu, bez początku, bez sensu
Komentarze: 5

Jakoś nie mam ochoty na sentymenty i na jakieś przedstawianie, najlepiej zacząć wszystko prosto z mostu i tak adres tej strony posiadać będą tylko zaufane osoby, więc hello wam :-)  Założyłam tego bloga, ponieważ nie mam sumienia dręczyć was moimi kłopotami, zmartwieniami, spostrzeżeniami dotyczącymi tej osoby, bo czuję, że was zanudzam lub męczę, jeśli będziecie chcieli się czegoś dowiedzieć zajrzycie tutaj i będziecie mogli zostawić mi wiadomość, tak będzie chyba najlepiej.

Pamiętam jak Tejo zapytał, kiedy zdążyłam się tak zakochać, wiesz co Teju, ja nawet nie wiem, mówią że to spada nagle, jak grom z jasnego nieba i chyba właśnie mi się takie coś przytrafiło, niespodziewanie... Fajnie jest być zakochanym i czuć te wszystkie palpitacje, ale do czasu... Bo gdy to trwa zbyt długo, to te palpitacje zamieniają się w prawdziwy ból. Może mi nie uwierzycie, ale ja czasem odczuwam taki ból wokół serca, czasami mam wrażenie, że jestem psychiczna, mam zmienne nastroje, raz chce mi się śmiać raz płakać, raz go kocham innym razem jest mi zupełnie obojętny, chociaż wiem że tak naprawdę nigdy nie będzie, staram się o nim zapomnieć, próbuję być z kimś innym i niby ten ktoś inny jest fajny, w porządku, ale nie jest nim i to mi przeszkadza. Nie potrafię, nie chcę nikogo innego. No może raz spotkałam pewnego pana Adama, ale nie wyszło bo on mnie oszukał i nie cierpiałam za bardzo, bo znowu mogłam zacząć myśleć spokojnie o nim. On nie zna prawdy i nie chcę by ją poznał, jest zbyt wiele przeszkód, choćby jedną z nich stanowi inna dziewczyna, którą on kocha. Jednak ja nie mogę patrzeć na to jak ona go traktuje, jak jakiegoś śmiecia, którym on w żadnym wypadku nie jest, czasami mam ochotę podejść do niej i jej coś powiedzieć, ale nie mogę, bo on ją kocha i ja go kocham i jeśli się kogoś naprawdę kocha to chce się dla niego jak najlepiej, chce się jego szczęścia, jeśli on będzie szcześliwy z nią, to życzę im wszystkiego dobrego. To jest bardzo trudne i bolesne dla mnie, ale gdyby nawet któregoś dnia przyszedł do mnie i poprosił o pomoc , o to żeby coś zrobiła żeby ona zaczęła traktować go poważnie, to ja daję słowo: stanęłabym na rzęsach żeby to zrobić- wszystko z miłości do niego. Gdyby on się dowiedział o tym co do niego czuję, może by mnie nie wyśmiał, może nic by nie powiedział, bo na pewno nie zapałał by do mnie ogromnym uczuciem, wiem o tym, że nigdy nie będę go mieć, kiedyś się z tym pogodzę, ale gdyby o tym dowiedziała się ona... nie miałabym spokoju w klasie. Ostatni rok, zacisnę zęby i wysiedzę jak na szpilkach, przetrwam, nic mu nie powiem... Z drugiej strony czuję że coś mi umyka. Dzisiaj powiedziałam Tejowi, że może jak skończymy już szkołę to mu to powiem, odparłeś Teju, że za późno... Wiesz, chłopakom jest lepiej, to wy powinniście robić ten pierwszy krok, wam to wypada, nam nie... Nie potrafię mu tego powiedzieć, nie wiem jak i tak się boję, tak się wstydzę. Wiem, że on się domyśla, wiem, że ona jest prawie tego pewna. Kiedyś podszywała się za niego na gg --->( nie jestem tego pewna w 100 % ), od razu wiedziałam że nie rozmawiam z nim a z nią, pamiętam ten dzień jak dzisiaj, to był szalony dzień. Wtedy też pewna osoba chciała do mnie wrócić, może powinnam to zrobić, byłoby mi łatwiej, ale nie, nie będę oszukiwać samą siebię a poza tym nie jestem jakąś zabawką, bo ta osoba najpierw mnie skrzywdziła, wykorzystała i poniżyła a potem przyszła jakby nigdy nic i proponuje, nie prosi a proponuje powrót.
 Ona się ze mnie naśmiewa, wyśmiewa mnie że ja coś do niego czuję, ale przecież "każdemu wolno kochać, to miłości słodkie prawo". Nikt nie zabroni mi o nim myśleć ! Nie błagam go by był ze mną, nic od niego nie chcę, nie krzywdzę go przecież !!! Cierpię, ale to nie jest ważne, ten ostatni rok jest dla mnie najważniejszy, później mogę już go nie zobaczyć...

mojatajemnica : :